poniedziałek, 20 lipca 2015

Szwedzkie piękno - czyli haul z IKEI + WISHLIST from CNDirect.com

Choć moje ostatnie zakupy z Ikei są dość małe to i tak cieszę się z tego co udało mi się ze sobą zabrać. Normalnie na przejście tego sklepu mam około 3-4 godzin. Wtedy na spokojnie zaglądam do wszystkich zakamarków i naciągam Tatusia na wszystko co mi się spodoba. Tym razem jednak nie pojechałam ani samochodem, ani z kartą Taty (jak często mi się wydaje, że jest ona złota). Ograniczyłam tak, więc zakupy ale też i czas spędzony w tym sklepie. Wystarczyła godzinka, bym szybko przeszukała wszystkie kąty i znalazła rzeczy z mojej listy. Jako, że musiałam jeszcze wrócić do mieszkania po drugiej stronie Wisły zmuszona byłam do podróży autobusem. A przejazd przez Pragę był dla mnie trochę przerażający.
Na szczęście obyło się bez jakichkolwiek komplikacji, a torba nie była zbyt ciężka. 

Prawie całe zakupy miały charakter czysto dekoracyjny. Ostatnio zakupiłam pędzle do makijażu, więc potrzebowałam opakowania do ich przechowywania. Nie zadziwię Was pisząc, że w tym celu postanowiłam zakupić osłonki na doniczki/świeczniki. Dwa białe, ażurowe i metalowe. Idealnie będą wyglądały w moim pokoju po remoncie, który z brak czasu niestety bardzo się przeciąga. Oczywiście drugie opakowanie wykorzystałam do przechowywania pomadek i błyszczyków, ale cały czas znajduję nowe w pokoju, więc niedługo nie będzie już na więcej miejsca. To był jeden z lepszych zakupów.


Poduszki dekoracyjne 35x35 są dość małe ale i tanie, a właśnie takowych potrzebowałam do rzucenia na łózko. Z racji, że na urodziny doczekałam się dwuosobowego łóżka metalowego z Ikei to muszę je zapełnić poduchami. Jak na razie mam ich tylko 6 sztuk w różnych rozmiarach i zastanawiam się nad zakupem kolejnych małych z tego sklepu. Bądź co bądź, gdzie indziej kupię poduszkę za 4 złote i to w biało - szarym kolorze o delikatnych wzorach. Jest ona dość miękka, ale cudnie prezentuje się na łóżku.


Nie byłabym sobą, gdybym wyszła z Ikei bez świeczki. Wiem, że wiele z Was twierdzi, że pachnie ona tylko jak się przykłada ją do nosa, ale ja tak nie mam. Nie wiem dlaczego, ale może jako alergiczka mam bardziej wyczulony węch na różne zapachy (ale tylko wtedy, gdy nie mam akurat zapchanego nosa xD). Tym razem (jaki i poprzednim oraz przed poprzednim) kupiłam małą świeczkę w szkle o prześlicznym fioletowym kolorze i zapachu lilii. Jest on przecudowny i obok owoców leśnych i zielonego jabłka zajmuje wysoką notę na mojej liście. Tak więc nie mogłam się pohamować i przejść obok niego obojętnie, zwłaszcza, że akurat wykończyłam ostatnio świeczkę.


Z rzeczy czysto dekoracyjnych to by było na tyle. Zmiana łóżka spowodowała, że biurko przekształciłam na toaletkę, a na moim posłaniu zrobiłam swoje biuro, miejsce do wypoczynku, spania, ćwiczenia!, czy oglądania seriali. Jako, że mam problem w gorące dni z utrzymaniem laptopa na kolanach to pożyczałam podkładkę od rodziców. Ale problem zaczynał się, gdy nie tylko ja chciałam korzystać z jej usług. Dwa laptopy w domu a jedna podkładka. Cóż trzeba to było zmienić . Postanowiłam iść w "dziewczyńskie" kolory i wybrałam piękną różową podkładkę. Jedno mogę powiedzieć: Jest użyteczna i wygląda tak słodko. ^^


Jak już wspominałam biurko ochrzciłam mianem toaletki i do szuflady wrzuciłam wszystkie kosmetyki do makijażu. Ale nienawidzę mieć bałaganu w tego typu szufladzie. Czuję się chora jak nie mogę znaleźć czegoś co akurat mi jest potrzebne. Dlatego rozglądałam się za jakimiś małymi pojemniczkami do szuflady. Ale wszystkie były albo za duże, albo nie pasowały mi. Przechodząc przez dział kuchenny natknęłam się na wkłady do szuflad na sztućce. Mówię: Wow to może być dobry pomysł. Nie musiałam długo szukać jak dość małe opakowanie idealne do mojej szuflady wpadło mi dłonie. I cena - tylko 2 złote. Serio? Ja nie widziałam u mnie w mieście tańszego niż dycha. Bez wahania wzięłam je ze sobą, a po powrocie do domu od razu zrobiłam sprzątanie szuflady i układanie w niej drobiazgów.


Choć to koniec zakupów, to jestem z nich bardzo zadowolona. Uwielbiam kupować w tym sklepie drobiazgi dekoracyjne, ale też i duże meble. Teraz czeka mnie zakup lustra, stojaka na ubrania i jakiejś pościeli fajnej, ale to już pozostawiam na wypad z rodzicami.


Ostatnio dostałam maila z propozycją współpracy. Choć było to dla mnie zaskoczenie, to postanowiłam, że spróbuję coś tam zrobić i Wam pokażę moją WISHLIST from CNDirect. Bardzo będę wdzięczna, jeżeli poklikacie w linki ubrań/rzeczy, które Wam się spodobają.


Macie może jakieś z tych rzeczy? Też lubicie Ikeę tak jak ja? A może nie aprobujecie tego, że ktoś może mieć te same meble i dodatki jak Wy? Piszcie śmiało w komentarzach.

czwartek, 16 lipca 2015

Kosmetyczny zawrót głowy - Haul!

Ostatnio trochę zaszalałam i prawie całą ostatnią wypłatę wydałam na kosmetyki, które uważałam za dość potrzebne. Na szczęście udało mi się w kilku przypadkach natrafić na promocje. Choć rzeczy, które kupiłam jak na  razie są w trakcie używania, to już coś mogę o nich powiedzieć. Tak więc zapraszam do lektury dzisiejszego postu.


Na pierwszy ogień rzucam Płyn Micelarny - Garnier Czysta Skóra. Od dawna chciałam zmienić moje ogórkowe mleczko z Ziaji i teraz podczas trwania promocji w Biedronce zakupiłam ten o to płyn. Nie wiem czy jest on dobry, bo użyłam go zaledwie dwa razy i ciężko mi się o nim wypowiadać jak  na razie, ale jedno mogę stwierdzić. Makijaż (nawet wodoodporny) zmywa bez problemu. I to jest w nim niesamowite. Ten płyn jest przeznaczony do cery tłustej lub mieszanej, podatnej na powstanie niedoskonałości. Jak pisze producent: "Płyn micelarny 3 w 1 Garnier Czysta Skóra to prosty sposób, aby usunąć makijaż i oczyścić całą twarz (w tym oczy i usta) - w jednym geście i bez pocierania. Cera jest czysta, odżywiona i widocznie zmatowiona." I własnie to zmatowienie jest najbardziej widoczne. Niestety nie obejdzie się bez pocierania - jednakże nie jest to pocieranie, które powoduje mocne zaczerwienienia. Za opakowanie 400 ml zapłaciłam 12,99 złotych, lecz normalnie za taką butlę płacimy około 18 złotych. 

Następnie mamy Suchy szampon od Batiste. Kiedyś posiadałam Batiste Wild, lecz teraz postanowiłam spróbować czegoś nowego i padło na przepiękny zapach "Coconut & exotic tropical". Jako, że jestem wielką fanką wszystkiego co kokosowe nie mogłam przejść obok tego produktu. Suchy szampon jest idealnym rozwiązaniem dla mnie, gdy mam mało czasu na przygotowanie się, gdy np zaspałam czy mam nieoczekiwane wyjście. Batiste "natychmiast odświeża włosy bez użycia wody, absorbując sebum i zanieczyszczenia oraz sprawiając, że włosy są puszyste, jedwabiście miękkie i uniesione u nasady." I tak jest. Jedyny minus to nie można przesadzić z jego ilością, ponieważ skrobia zawarta w szamponie powoduje, że może się osiadywać ona na włosach tworząc wrażanie łupieżu. Cena jaką zapłaciłam za niego to 11,89 złotego w Rosssmanie na promocji. Jednak za 200 ml opakowanie zapłacimy normalnie około 16 złotych. 

Perfumy "little black dress" z Avon są prezentem od mojej cioci. Jest to wersja 30 ml - Edycja limitowana. Zapach tych perfum zaliczamy do kategorii orientalno - kwiatowej. "Ponadczasowa, zawsze modna kwiatowo - orientalna kompozycja cyklamenu, gardenii i ylang - ylang z głębią słodkich akordów drzewa mlecznego, śliwki i piżma." I choć kiedyś już miałam ten zapach to cieszę się, że go dostałam. Mała buteleczka idealnie pasuje do każdej torebki i nie zabiera zbyt dużo miejsca. Jedyny minus to trochę zbyt intensywny zapach jak na upalne wakacyjne dni i używam ich jak temperatura delikatnie spada. Cena regularna to 48 złotych. 


Choć tego podkładu nie kupiłam (dostałam od młodszego brata na urodziny) to chciałam Wam przedstawić w tym haulu. Rimmel Match Perfection o odcieniu 101 classic ivory to ponoć "kryjący, niepozostawiający śladów podkład z zaawansowaną technologią Smart - Tone dla efektu nieskazitelnej, perfekcyjnej cery w każdym świetle." I choć używam go dopiero od jakiegoś tygodnia to mam co do niego mieszane uczucia. Kremowa konsystencja świetnie rozprowadza się na twarzy pędzlem, jednakże tylko wtedy gdy mam względnie "dobry dzień". Gorzej jest jak mam na twarzy jakieś wypryski i ciężko jest je zamaskować tylko podkładem. Jeszcze zastanawiam się jak ocenić ten produkt, dlatego daję mu parę tygodni na przetestowanie. Cena takiego podkładu to około 38 złotych za butelkę 30 ml. 

Już od dawna szukałam dobrego eyelinera i do moich rączek wreszcie udało mi się złapać Rimmel ScandalEyes Jumbo Liner. Jest to liner w pisaku, który ma dość grubą końcówkę. Można go kupić tylko w odcieniu 001 Black. Jego aplikacja wydaje się być bardzo łatwa dzięki własnie tej końcówce i opakowaniu. I choć nie potrafię jeszcze robić idealnych kresek to jest on świetny do nauki robienia kresek. Najbardziej jednak podoba mi się krycie i kolor intensywnej czerni czego np nie jestem w stanie uzyskać robiąc kreskę kredką. Ja swoje opakowanie kupiłam za 20 złotych, ale normalnie za 3 ml pisaka zapłacimy około 25 złotych.

Korektor w płynie marki Bell MultiMineral w odcieniu 01 to korektor o którym dużo słyszałam i długo zwlekałam z jego zakupem. Jego zadaniem jest likwidacja oznak zmęczenia oraz cieni pod oczami. Jest to możliwe dzięki połączeniu aktywnych składników roślinnych: protein pszenicy i wyciągowi z nasion chleba świętojańskiego. Ma to na celu lekko napinać i rozświetlać zmęczoną skórę pod oczami oraz daje natychmiastowy efekt wygładzonych zmarszczek i wypoczętego oka. Jak na razie jestem zadowolona z jego działania. Nakładam go pędzelkiem i lekko wklepuję co naprawdę rozświetla i zanim wrzucę ten korektor do pudełeczka must have chętnie go jeszcze trochę po testuję. Za 7,5 gramowe opakowanie zapłacimy około 10 złotych.

Rozświetlacz do twarzy kupiłam przede wszystkim z myślą o rozświetleniu kącików wewnętrznych oczu. Tutaj wybór był dość szybki, bo nie zastanawiałam się tylko ściągnęłam pierwszy lepszy ze sklepowej półki. Postawiłam na Rozświetlacz o ciepłym odcieniu marki Wibo. Chodziło przede wszystkim o małe opakowanie, które zmieści się do podręcznej kosmetyczki, idealnej na wakacyjne wyjazdy. Jest on o delikatnym złotym odcieniu i przepięknie wygląda nałożony na skórę. Na 100% kupię go ponownie. Cena za takie małe opakowanie to 9 złotych.

Ostatnią rzeczą jest biała kredka do oczu Essence kajal pencil 04 white. Kupiłam ją zanim znalazłam idealny rozświetlacz i udało mi się ją użyć może ze dwa, trzy razy. Teraz nie wiem czy będę jej używać, ale nadal leży w mojej szufladzie. Jej cena to około 5 złotych.

Tak więc doszliście do końca tego dłuuuugaśnego postu i jeżeli jeszcze mnie nie przechrzciliście jestem Wam za to dozgonnie wdzięczna. Używaliście może jakiś kosmetyków z listy ostatnich zakupów? Jesteście mi w stanie odradzić coś, a może jednak polecić? Chętnie poczytam Wasze komentarze na ten temat. 
Dears
thanks for your comments on my page. I love to read your kind words from you.
If you want to invite me to your blog - please leave a link. Gladly I'll check to you.
Kisses xoxoxo